Wiedza

Internet strefą komfortu? Happy scrolling może sprostać temu wyzwaniu

Data publikacji
20.03.2024
Autorstwo
Noizz

Ekrany smartfonów i komputerów nie ochronią nas przed złem, które dzieje się na świecie. Wręcz przeciwnie – przeładowanie łatwo dostępnymi informacjami sprawia, że po godzinach spędzonych w mediach społecznościowych możemy czuć jeszcze większą bezradność. Nie brakuje jednak sposobów na to, żeby sobie z tym radzić, nie rezygnując całkowicie z Internetu.

● W poszukiwaniu komfortu często zaglądamy do sieci, jednak ta zastawia na nas liczne pułapki. Cyberprzestępstwa, dezinformacja czy nawiązywanie niebezpiecznych znajomości to ledwie wierzchołek góry lodowej

● Badacze Internetu odnotowali też, że często wpadamy w pułapkę tzw. doomscrollingu. To zjawisko polegające na kompulsywnej konsumpcji negatywnych treści. Udowodniono, że ich ustawiczne przeglądanie pogarsza nasze samopoczucie

● Happy scrolling to próba przeciwstawienia się takim aktywnościom. Pomogą nam w tym cyfrowy detoks, poszukiwanie pozytywnych treści i dostrzeżenie, że media społecznościowe to także przestrzeń dla aktywizmu i zdobywania pożytecznej wiedzy

● O komforcie w sieci piszemy w związku z Laboratorium Badań nad Szczęściem. Życie po Komforcie. To interdyscyplinarny projekt Fundacji Nowej Kultury „Bęc Zmiana” i Instytutu Goethego w Warszawie.

Komfort bez dwóch zdań należy do tych słów, które współcześnie odmieniamy przez wszystkie przypadki. Nieustannie dążymy do niego w domu, w pracy czy przy nawiązywaniu relacji międzyludzkich. Obietnicę jego uzyskania składają firmy oferujące najrozmaitsze dobra: smaczne, cieszące oko potrawy (przyjęło się nawet mówić o comfort food, czyli jedzeniu na pocieszenie), ubrania, gadżety, meble albo doświadczenia. Niektórzy idą też na opak i sugerują, że warto czasami zacisnąć zęby i wyjść ze strefy komfortu. Przekraczając własne granice, mamy jeszcze bardziej docenić wygodę położenia, w którym tkwimy na co dzień.

Komfort dużym kosztem

Dążenie do jak najlepszych warunków życia ma jednak swoją cenę. Na przełomie XX i XXI wieku Paul Crutzen, nagrodzony Noblem meteorolog i chemik badający stężenie ozonu w atmosferze, ukuł termin „antropocen”. Chciał nim wskazać, że głównym powodem zmian współcześnie zachodzących na Ziemi jest człowiek i jego działalność. Urbanizacja, globalizacja czy rozwój przemysłu sprzyjają zanieczyszczeniom środowiska i zmianom klimatu. Topnieją lodowce, podwyższa się średnia temperatura powietrza. Sporo gatunków roślin i zwierząt bezpowrotnie wyginęło, populacja innych jest bardzo zagrożona.

To, jaką rolę w tej układance pełni nasze poszukiwanie komfortu, dwie dekady później spróbował uszczegółowić Daniel A. Barber. Profesor architektury na Uniwersytecie Technicznym w Sydney uznał w głośnym eseju After Comfort (Po komforcie), że żyjemy w „komfortocenie” – erze definiowanej przez globalny porządek oparty na sztucznie wytworzonej stałości warunków we wnętrzach. Badacz miał na myśli przede wszystkim systemy ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji, bez których trudno wyobrazić sobie współczesne budynki. Powiew zimnego powietrza w rozgrzanym od letniego słońca biurze zdaje się być na wagę złota. Jego wygenerowanie pochłania jednak masę energii, a jej produkcja wiąże się z emisją gazów cieplarnianych.

Przyszłość wygody

Barber nie uderza w czysto pesymistyczne tony. Przypomina raczej, że światowe rezerwy komfortu, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić, wkrótce się wyczerpią, i trudno zachować względem tego obojętność. W takich okolicznościach warto spróbować ponownie pochylić się nad jego definicją i zastanowić się nad tym, czy można osiągnąć go w bardziej zrównoważony sposób. To jeden z celów Laboratorium Badań nad Szczęściem. Życie po Komfortocenieczyli wspólnego projektu Fundacji Nowej Kultury „Bęc Zmiana” i Instytutu Goethego w Warszawie. Do artystyczno-badawczego przedsięwzięcia zaproszono kuratorów i artystów z sześciu miast: Berlina, Wrocławia, Białegostoku, Szczecina, Katowic i Gdańska. Wspólnie systematyzują wiedzę, a jednocześnie opracowują strategie pozytywnych rozwiązań. Inicjatywa już ruszyła i potrwa do przyszłego roku.

Laboratorium Badań nad Szczęściem nie skupia się na jednym określonym problemie i przestrzeni. Przydatne okazują się w nim wnioski z najróżniejszych dyscyplin: architektury, ekologii, socjologii czy sztuki. Cały projekt dla nas, redakcji internetowej, stał się dlatego pretekstem do rozmyślań nad komfortem w sieci. Kiedy trudno zadbać o dobrostan w fizycznej rzeczywistości, naturalnie szukamy pocieszenia w wirtualnych światach. Media społecznościowe stoją dla nas otworem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Lista rzeczy, których nie damy rady wykonać w sieci, topnieje. Czy łatwa dostępność wielu informacji i aktywności naraz rzeczywiście sprzyja wygodzie?

Dziś częściej mówi się o tzw. doomscrollingu – spędzaniu nadmiernej ilości czasu na pochłanianiu negatywnych wiadomości w sieci Foto: Unsplash

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma

Nie trzeba prowadzić specjalnych badań, żeby w to powątpiewać. Przesyt danymi potrafi zmęczyć fizycznie i psychicznie. Trudno skoncentrować się na jednej rzeczy, gdy co chwilę przychodzą nowe powiadomienia. To właśnie w dobie powszechności Internetu zaczęto mówić o zaostrzeniu dwóch zjawisk, które były obserwowane u wcześniejszych pokoleń, ale nie na taką skalę. Pierwsze, czyli FOMO (fear of missing out), to strach przed tym, co nas omija: okazjami zawodowymi, spotkaniami towarzyskimi czy innymi wartościowymi doświadczeniami. Ustawiczne przeglądanie social mediów, gdzie każdy stara się za wszelką cenę zaprezentować z jak najlepszej strony, sprzyja takim odczuciom. Zaczynamy myśleć, że jesteśmy mniej wartościowi, atrakcyjni i wypadliśmy z obiegu. Taki stan pogarsza samoocenę i poziom ogólnego zadowolenia z życia.

Pod koniec lat 60. do obiegu wprowadzono też pojęcie syndromu złego świata (mean world syndrome). Jego autor, profesor komunikacji George Gerbner, wykazał, że ludzie mogą postrzegać świat jako bardziej niebezpieczny niż jest w rzeczywistości. Pojawienie się takiego błędu poznawczego wiązał ze zwiększoną ekspozycją na środki masowego przekazu, które często stanowią podstawowe źródło wiedzy. Nie brakuje w nich sensacyjnych nagłówków, drastycznych opisów i wyciągania katastroficznych wniosków. – To wzmacnia największe lęki, obawy i paranoję – mówił badacz po przeanalizowaniu ponad trzech tysięcy programów telewizyjnych.

W walce z nadmiarem informacji

Rozwój mediów społecznościowych, z których korzystamy nie tylko na komputerze, ale też na podręcznych urządzeniach mobilnych, zmienił oblicze syndromu złego świata. Dziś częściej mówi się o tzw. doomscrollingu– spędzaniu nadmiernej ilości czasu na pochłanianiu negatywnych wiadomości w sieci. Łatwo wpaść w tę pułapkę, bo algorytmy Instagrama, Facebooka, X albo TikToka oferują nieskończoną ilość treści, filtrując je tylko w pewnym stopniu. Hipotezy dotyczące pandemii COVID-19, inwazji Rosji na Ukrainę czy wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych można było czytać do woli. – Ludzie mają pytania, oczekują na nie odpowiedzi i zakładają, że dzięki nim poczują się lepiej. Dlatego właśnie wciąż scrollują i scrollują. Uważają, że to pomocne, ale ostatecznie wpędza ich to w dół – tłumaczyła dr Thea Gallagher, psycholożka kliniczna z Nowego Jorku.

Istnieją na szczęście alternatywy dla doomscrollingu i syndromu złego świata. Coraz częściej zwraca się uwagę na to, że trudno byłoby całkowicie zdystansować się od mediów. To one zapewniają łączność ze światem i rozrywkę, a do tego ułatwiają czynności, których wykonywanie było wcześniej żmudne i nużące. Sekret nie tkwi więc w całkowitej ucieczce z Internetu, a w użytkowaniu go w bardziej rozważny, świadomy i zapewniający komfort sposób. Poznajcie kilka sposobów na happy scrolling.

Cyfrowy detoks i pokrzepiające newsy

Sposoby na radzenie sobie z zalewem negatywnych informacji można podzielić na te indywidualne i grupowe. Pierwsze, o które zadbamy samodzielnie, dotyczą odzyskania kontroli nad oglądanymi przez nas treściami. Warto pogodzić się z tym, że zawsze będzie niepełna. W końcu duże platformy świadomie nie dzielą się informacjami dotyczącymi tego, jak działają ich algorytmy. To od użytkowników zależy jednak, ile czasu spędzą przed ekranami. Tak rozumiane monitorowanie swojej aktywności w sieci postulują zwolennicy cyfrowego detoksu. Sugerują, żeby wyciszać powiadomienia podczas pracy i odpoczynku, nie brać telefonu na spotkania towarzyskie i odkładać go na bok minimum godzinę przed snem. W chwilach słabości i przemożnej chęci nadrobienia wirtualnych zaległości radzą pomyśleć o atutach odpoczynku od sieci: poprawie koncentracji, spokojniejszym śnie albo rzadszym bólu oczu. Inni polecają zainstalowanie aplikacji odgórnie dawkujących dostęp do Internetu: OffScreen, Cleverest albo Flipd.

Kolejnym pomysłem jest próba skoncentrowania się na bardziej optymistycznych treściach. Oglądanie słodkich zwierzątek czy śmiesznych memów kojarzy się z czymś infantylnym, ale nie ma niczego złego w poszukiwaniu odprężenia od przytłaczającej rzeczywistości. Na takim spostrzeżeniu zbudowano sukcesy mediów relacjonujących pozytywne wydarzenia. Założone w 1997 roku Good News Networknie pisze o kataklizmach czy tragicznych wypadkach. Zamiast tego dzieli się losami naukowców dokonujących przełomowych odkryć, aktami spontanicznej dobroczynności czy pomysłami na przeciwstawienie się kryzysowi klimatycznemu. Strona i jej konkurenci – The Happy Newspaper, Positive News albo profil Good News Paper – dają pokrzepienie, a przy tym nie rozpowszechniają historii wyssanych z palca. Mechanizm ich popularności przypomina ten, za sprawą którego influencerami stają się przeciętni ludzie, nieidący w instagramową, wyidealizowaną iluzję, tylko pokazujący blaski i cienie swojej codzienności. Nie wpędzają tym samym odbiorców w kompleksy, a urzekają autentycznością i szczerością.

W kupie siła

Czas, jaki spędzamy w sieci, możemy też przeznaczyć na próbę uczynienia z niej lepszego miejsca dla siebie i innych. Tak rozumiany cyfrowy aktywizm manifestuje się na wielu polach. Duże platformy zapewniają narzędzia do zgłaszania treści, które uznamy za dyskryminujące, dezinformujące albo niepotrzebnie polaryzujące. Dzięki masowości mediów społecznościowych z sukcesem udaje się też nagłaśniać zbiórki na kosztowne leczenie, ratować zagrożone przedsiębiorstwa (tak działa popularny profil Dziadkowie Biznesu) i skutecznie informować o ulicznych zgromadzeniach. Potencjał w takiej formie komunikacji dostrzeżono już przy okazji Arabskiej Wiosny, a każdy kolejny protest zdaje się to tylko potwierdzać.

Poza tym sieć to naturalne środowisko do rozwoju crowsourcingu – zbiorowego uczestnictwa w działaniach, które niegdyś były zarezerwowane dla wąskiej grupy specjalistów. Dziś bez trudu podzielimy się z innymi hobbystyczną wiedzą i sami zdobędziemy pożyteczne rekomendacje, np. dotyczące skutecznych lekarzy czy sprawdzonych restauracji. Potencjał na tym polu dostrzegli też badacze. W ramach nauki obywatelskiej internauci wolontaryjnie partycypują w gromadzeniu i późniejszej analizie danych. Uczestnicy projektu Galaxy Zoo klasyfikują galaktyki na podstawie zdjęć wykonanych przez teleskop Sloan Digital Sky Survey. Już od ponad 1,5 dekady ich zaangażowanie pozostaje nieocenione.

Komfort – czy to w świecie rzeczywistym, czy w sieci – jest stanem, który nie dzieje się z przypadku i nie jest rozłożony równomiernie. Gdy jedni się z niego cieszą, inni zupełnie nie mają do niego dostępu. Pamiętając o tym, warto nauczyć się go doceniać i w miarę możliwości dzielić go z innymi. W końcu cyfrowym happy scrollingiem pomożemy nawet tym, których nigdy nie zobaczymy na własne oczy.

Laboratorium Badań nad Szczęściem. Życie po Komfortocenie (www.postkomfortocen.infoto projekt Goethe-InstitutFundacji Bęc Zmiana, Zentrum für Kunst und Urbanisik (Berlin), realizowany przy wsparciu m.st. Warszawy, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie. Koproducenci wiedzy: Akademia Sztuk Pięknych Katowice, BWA Wrocław, Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku, Stowarzyszenie Media Dizajn (Szczeciński Inkubator Kultury, Galeria Arsenał w Białymstoku. Patronat medialny: Noizz.pl, Dwutygodnik; współpraca: Jutronauci / Gazeta Wyborcza

Inne zasoby

Zobacz Raport Raport

Wypij Morze

Zobacz Raport Raport

Odrodzenie gleby / Soil Rebirth

Zobacz Raport Raport

Ćwiczenia z (dys)komfortu. Jak mikrodziałania mogą przyczynić się do budowania dobrostanu społeczności?

Zobacz Raport Raport

Wspólnotowy Kosmodrom. Transformacja instytucji kultury po komfortocenie

Zobacz Raport Raport

Porastanie + ambasada natury